Testowanie kosmetyków na zwierzętach w Anglii zostało zakazane w 1998, w krajach Unii Europejskiej w 2004 roku wprowadzono zakaz testowania gotowych produktów, w 2009 roku został on poszerzony o testowanie składników. W praktyce w Unii Europejskiej całkowity zakaz testowania kosmetyków na zwierzętach obowiązuje od od 11 marca 2013.
Na koniec warto wspomnieć, że istotnie odmienny kierunek w odniesieniu do testów na zwierzętach obrała Europejska Agencja ds. Chemikaliów (ECHA). Jak bowiem wynika z rozporządzenia nr 1907/2016 [11] (zwanego również „rozporządzeniem REACH”) [12] w ostateczności, aby zweryfikować bezpieczeństwo substancji, dopuszczalne jest
L’Oréal od 1979 roku prowadził w swoich laboratoriach badania nad zrekonstruowaną ludzką skórą, aby móc prowadzić testy in vitro, bez konieczności testowania produktów na zwierzętach. Od 1989 roku takie testy nie były wykonywane. Koncern był też jedną z firm, która rozmawiała z chińskimi władzami i naukowcami, aby wprowadzić inne metody testowania produktów i zmienić
z opracowywaniem i komercjalizacją nowych kosmetyków jest testowanie ich na zwierzętach. Niniejszy artykuł prezentuje wyniki badania, którego celem była identyfikacja, analiza oraz ocena działań, jakie podejmują naj-większe koncerny kosmetyczne na świecie w ramach procesu rezygnacji z przeprowadzania testów na zwierzętach.
Czy warto sprzedać własne zdrowie za 3600 euro brutto? Ktoś przecież musi przetestować lekarstwa, kosmetyki i środki czystości. Nawet, jeśli najpierw obiektami doświadczalnymi myszy czy szympansy, to później trzeba przenieść środek ciężkości na ludzi. A niektórzy przecież uważają, że testy na zwierzętach są niemoralne. Niedawno na jednej z grup, w której się udzielam
jumlah 0 dari seratus juta sepuluh ribu satu rupiah. Zwierzę to nie rzecz Już znacznie wcześniej zaczęły powstawać organizacje dbające o prawa zwierząt i walczące z wszelkimi przejawami znęcania się nad nimi. Ostatnio głośno zrobiło się wokół tematu kosmetyków testowanych na zwierzętach. W laboratoriach w Stanach Zjednoczonych co chwilę giną setki zwierząt. Często nie zdajemy sobie sprawy, jak dużą skalę przybrało to zjawisko. Firmy i kampanie zlecające badania często usprawiedliwiają się, że nie mają innego wyboru i stosują właśnie takie rozwiązanie – bez zbędnych trudności, bez większego zaangażowania, bez myślenia o zwierzętach – cierpiących, wystraszonych, żyjących często w niezgodnych z przepisowymi wymogami warunkach. Okazuje się jednak, że dzięki nowoczesnym technologiom pojawiają się innowacyjne możliwości, jak np. przeprowadzanie testów i badań medycznych na syntetycznych imitacjach ludzkiej skóry. Możliwe jest więc takie działanie, dzięki któremu uniknie się cierpienia zależnych od nas zwierząt: „Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę” (Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt). Co więc robić? Nie kupujmy produktów, których producenci testują je na zwierzętach! Teraz pytanie – jak możemy to sprawdzić? Testowany czy nie? Przede wszystkim, aby zdobyć takie informacje, musimy się nieco w tę tematykę zagłębić. Rzadko bowiem pojawiają się jakiekolwiek oznaczenia na opakowaniach, a jeśli już są, to często przybierają różne formy (sam napis lub różna grafika). Pewnym w 100% jest znak białego królika na czarnym trójkącie. Jeśli nie widzimy niczego na opakowaniu, to zawsze możemy zaczerpnąć informacji u producenta lub na specjalnych listach publikujących nazwy firm testujących i nie testujących swoje produkty na zwierzętach. Plusem tych wykazów jest to, że są one stale aktualizowane przez zarządzające nimi organizacje, jednak problemem może być fakt, że jest ich kilka i układane są według różnych kryteriów. Zobacz też serwis Zdrowie i uroda Gdzie znajdziemy takie listy? Wiarygodnym źródłem jest wykaz OK! Club, następnie lista firm od PETA (Ludzie na rzecz Etycznego Traktowania Zwierząt), BUAV (Brytyjskie Stowarzyszenie Przeciw Wiwisekcji) i kilka innych. W przedstawionych dokumentach rozróżniane są również te firmy, które w składnikach swoich produktów w ogóle nie zawierają substancji pochodzenia zwierzęcego (produkty dla wegan) lub zawierają tylko niektóre z nich, które jednak otrzymywane są bez szkody dla zwierząt, jak np. wosk pszczeli (ma częste zastosowanie jako środek ochronny skóry) lub propolis, czyli tzw. kit pszczeli (mający z kolei właściwości dezynfekcyjne). Znane i nieznane marki Zaznajomienie się z takimi listami jest dla nas poszerzeniem wiedzy w tym temacie. Nie jedna osoba się zdziwi, jak wiele znanych marek, polecanych przez ekspertów z danej dziedziny czy też sławnych osobistości, znajduje się na liście negatywnej – testującej swoje produkty na zwierzętach. Warto więc się zastanowić zanim sięgnie się po promowany kosmetyk, czy czasem przy jego wytwarzaniu nie ucierpiało jakieś bezbronne zwierzę. Wiarygodnym i dobrym sposobem dla wskazania produktów, które nie przyczyniają się do cierpienia zwierząt, są różnego rodzaju oznaczenia wydawane przez organizacje i fundacje zajmujące się prawami zwierząt. Przykładem może tutaj być certyfikat „V” dla wegetarian i dla wegan. Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!, wydawca Miesięcznika VEGE, to działająca od 2000 roku organizacja pozarządowa, która już drugi raz honoruje takim znakiem tych dystrybutorów i producentów, których produkty i usługi przeszły kontrolę zgodności i są oficjalnie uznane za przyjazne zwierzętom i środowisku. Dokładnie oznacza to, że takich produktów nie testowano na zwierzętach, a poszczególne składniki nie były modyfikowane genetycznie. Ponadto w produkcji nie używano składników pochodzenia zwierzęcego, od zwierząt z uboju (np. kawior, jedwab, kolagen, elastyna, żelatyna, łój, piżmo, tran itp.), czy też wiążących się z dokonywaniem na nich zabiegów chirurgicznych. Tak więc myślenie, że jedna osoba nic nie zdziała przeciw wielkim korporacjom, jest błędne. Takich pojedynczych osób jest coraz więcej i więcej, zwiększa się tym samym liczba osób świadomych sytuacji zwierząt, które chcą coś z tym zrobić. Weganizm i wegetarianizm również są deklaracjami wsparcia. Na początek jednak można zacząć od kupowania produktów tzw. cruelty-free – tych, które powstawały bez cierpienia zwierząt. Zobacz też serwis Prawa pacjenta Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!
Produkt przed wprowadzeniem na rynek kosmetyczny musi przejść szereg testów i spełniać odpowiednie normy. Kosmetyki testowane na zwierzętach jeszcze kilkanaście lat nikogo nie dziwiły. Dziś jest są niezbędne, aby stwierdzić, jak produkt wpływa na organizm żywy. Przy obecnym rozwoju technologicznym testowanie kosmetyków na zwierzętach nie jest jednak według wielu etyczne. Sprawdźmy aktualne informacje i normy prawne, a także firmy testujące na zwierzętach w 2022 i te, które tego nie mówi się o kosmetykach testowanych na zwierzętach, a czy tak naprawdę wiesz, jak to wygląda? W zasadzie praktyki dotyczące testów można podzielić na dwie kategorie – łagodniejszą oraz bardziej drastyczną. Jedną z drastycznych metod jest badanie substancji na gałkach ocznych żywego zwierzęcia, które nie ma możliwości reakcji, ponieważ jest unieruchomione. Taki proces trwa ok. 14 dni. Następnie żywe stworzenie jest zabijane lub wykorzystywane do dalszych celów. Inną metodą jest tzw. test na dawkę śmiertelną. Nie trzeba tu zbyt wiele wyjaśniać, nazwa mówi wystarczająco wiele. Zwierzęta często są golone i trzymane w niewoli. Chorują i cierpią, bo ich skóra jest zmieniona chorobowo. Nie mają przy tym żadnych testowane na zwierzętach a prawoOd początku sytuacja prawna dotycząca testowania kosmetyków na zwierzętach terenie UE nie była przychylna ekologom. To się powoli zmieniało. Od 2004 roku nie wolno było testować gotowych kosmetyków, natomiast już w 2009 – poszczególnych składników produktów. Wszystko zostało jasno sprecyzowane w 2013 Unia Europejska zakazała firmom testowania kosmetyków oraz substancji aktywnych na zwierzętach. Oczywiście tyczy się to tylko produktów, które zostają wprowadzane na rynek jako nowe. W przypadku innych firmy mają wycofywać się z takich eksperymentów. Nie wolno także importować składników testowanych na zwierzętach i umieszczać ich w kosmetykach. Jest to wciąż wielki problem, który dotyczy chińskiego rynku kosmetycznego. Wiele firm uważa się za Cruelty Free. Po dogłębnej analizie ich działań wychodzi na jaw, że testują substancje aktywne na zwierzętach właśnie na terenie Chin. W Polsce za złamanie przepisów dotyczących testowania na zwierzętach nakłada się na firmy kary finansowe nawet do 100 000 zł. Inną karą jest pozbawienie do dwóch lat wolności osoby za to kosmetyków na zwierzętach – przepisy można obejśćIstnieje jednak pewna luka w prawie, która umożliwia testowanie na zwierzętach. Czasami bywa tak, że nie ma możliwości zastąpienia tej formy badań inną, alternatywną. Firma, która tak uważa, musi udowodnić, że dany składnik nie ma zamiennika. Producent może podważyć bezpieczeństwo produktu, co niosłoby konieczność wykonania badań na zwierzętach. Składa wówczas specjalny wniosek wykazujący wszelkie obawy. Komisja może zgodzić się na takie ustępstwo, jeśli uzna, że faktycznie nie istnieje inny, zastępczy związek aktywny kosmetyku oraz, że jest on potencjalnie niebezpieczny dla człowieka. Cały proces jest skomplikowany i związany z przygotowaniem szeregu kosmetyków na zwierzętach jest możliwe też w innych sytuacjach. Na przykład takiej, w której istnieje podejrzenie, że substancja działa niekorzystnie na układ rozrodczy człowieka. Również składniki potencjalnie toksyczne mogą być testowane na firmy uznane w UE za bezpieczne pod tym kątem mogą swobodnie wprowadzać na chiński rynek kosmetyki testowane na zwierzętach. Mogą, ale już nie muszą, o czym wspomniano które testują na zwierzętach (2022)Czy Nivea testuje na zwierzętach? Lista firm, testujących na zwierzętach może się stale zmieniać, nawet w przeciągu kilku tygodni. Poniżej przedstawiamy zaktualizowany zbiór najpopularniejszych koncernów, które dopuszczają się takich testów. Firmy, które testują na zwierzętach, to:Nivea;Johnson&Johnson;L’Oreal;Procter&Gamble;Yves Rocher;Wella;Valentino;La Mer;Erborian;Henkel;Kerastase;L’Occitane;Dr. Jart;Tous;Balenciaga;Victoria’s Secret;Estee Lauder;Paco Rabane;Biotherm;Schwarzkopf;Veet;Vichy;Max Factor;NARS;Chloe;Hugo Boss;Fendi;Benefit;Bobbi Brown;Clinique;LaRoche Posay;Diesel;Givenchy;Lancome;MAC;Old Spice;Revlon;Wella;Dior;Clarins;Dolce& nie testujące na zwierzętach (2022)Tak samo jak powyższa, ta lista może stale ulegać pewnym modyfikacjom. Należy ją uważnie śledzić. Firmy nie testujące na zwierzętach (2022) to:Yope;Dove;Bielenda;Tołpa;Anwen;Catrice;Facelle;Lirene;IsaDora;Isana;Under Twenty;Bandi;Hagi Cosmetics;Eveline Cosmetics;PUPA Milano;Alkemie;Apis;Resibo;Orientana;Mokosh;Ministerstwo Dobrego Mydła;Anastasia Beverly Hills;Iossi;Ecocera;Lily Lolo;Make me bio;Mydlarnia Cztery Szpaki;Momme;Miya Cosmetics;Nacomi;Makeup Revolution;Real Techniques;Weleda;Rouge Bunny Rouge;NCLA;Veoli Botanica;Santaverde;Maroccanoil;Bohoboco;Ardell;Clochee;Hurraw;Dr. Hauschka;Dr. Bronners;Juice Beauty; Cosmetics;Pharmaceris;Onlybio;Only Eco;Eveline;Essence;Beorganic;Beautyblender;Bebio;Zoeva;Tata Harper;Pixi Beauty;Nabla Dr. Irena Eris;100BON;Amika;Farsali;Your Natural Side;Polny warkocz;Soap Shop;Senkara;NaturalME;Dr Duda;Fresh&Natural;Bioline;GoCranberry;Babo;Maria Nila;Auna;Tune;The Balm;Revolution XX;Pierre Rene;NYX;O!Figa;Le Labo;Ajeden;Gosh;Ecolore;Hean;Annabelle Minerals;Barry M;Eco By Sonya;Makeup Obsession;I Heart Revolution;Mario Badescu;Nanshy;Ofra;Neve Cosmetics;Pur Cosmetics;Momme;Urban Decay;Miyo;Naturativ;Vipera;Felicea;Skin in the city;India Cosmetics;Milani;Mydłostacja;Ziaja;Mincer Pharma;Evree;Dentica;Allverne;Baby Ecologica;Phlov;Sigma;Tuna;Kevin Murphy;Amilie;Crazy Rumors;GoArgan;Dr Roebuck’s;Frank Body;Aquis;Briogeo;Indie Lee;Tangle Teezer;Beauty Bakerie;Attitude;Cailyn;Glossier;Jeffree Star Cosmetics;Krayna;Lime Crime; Orly;Sol de Janeiro;Abba;French Girl;Aesop;Trilogy;Antipodes;bareMinerals;Becca;Dermalogica;Dr. Barbara Sturm;Drunk Elephant;The Ordinary;John Masters Organic;Korres;Kryolan;RMS Beauty;The Body widać, kosmetyki testowane na zwierzętach stają się mniejszością. Listy firm, które testują oraz nie testują na zwierzętach, są codziennie aktualizowane na oficjalnej stronie a testy na zwierzętach – czy zajdą zmiany?Od początku 2022 roku w branży kosmetycznej w Chinach miały zajść zmiany dotyczące testowania na zwierzętach. Być może nie są one spektakularne, natomiast warto docenić fakt, że w ogóle są. Chiny przez długi czas były nieugięte w tej kwestii. Co się zmieniło od 2022 roku? Oto podsumowanie przepisów:wszystkie kosmetyki, które nie zostały wyprodukowane w Chinach, a są tam sprzedawane, są zwolnione z testów na zwierzętach przed wprowadzeniem ich na rynek. Dotyczy to kosmetyków podstawowych, np. szamponów czy żelów pod prysznic. Firmy po ich wprowadzeniu do sprzedaży mogą jednak zostać zmuszone do testów przez państwo;specjalne kosmetyki, tj. farby do włosów, kremy z filtrem UV, nadal będą podlegały testom na zwierzętach. Testy na zwierzętach a metody alternatywneUnia Europejska dąży do tego, aby całkowicie zlikwidować możliwość testowania na zwierzętach. Do metod, które są stosowane w zamian, zalicza się przeprowadzanie badań na wyodrębnionych komórkach, tkankach, naskórku, a także na sztucznej skórze. Nie są to tanie procesy, natomiast przynoszą znacznie szybsze i lepsze rezultaty bez etycznych nietestowane na zwierzętach – czy ich oznaczenie ma sens?Czy oznaczenie kosmetyków jako nietestowanych na zwierzętach ma sens? Przecież przepisy są jasne. Wiele marek mogłoby wykorzystywać ten komunikat jako bardzo skuteczną reklamę, która skusiłaby na pewno niejednego konsumenta. W teorii, jeśli dany preparat jest sprzedawany w UE oraz poza jej granicami, gdzie istnieją inne przepisy prawne, takie oznakowanie ma tylko kosmetyki testowane na zwierzętach…Eksperymenty przeprowadzane na zwierzętach nie dotyczą tylko i wyłącznie kosmetyków. Są one wbrew pozorom niewielkim procentem w całej procedurze. Rynek medyczny i farmacja to branże, w których również odbywa się testowanie na zwierzętach. Miejmy nadzieje, że w najbliższym czasie więcej firm odejdzie od wykonywania tak drastycznych eksperymentów i sięgnie po alternatywne metody sprawdzania bezpieczeństwa. Do tego czasu to po naszej stronie jako konsumentów leży wybór produktów tych marek, które oszczędzają zwierzętom artykuły:
Każdego roku, informuje Uniwersytet Santa Clara, około 20 milionów zwierząt jest wykorzystywanych w eksperymentach medycznych lub do testowania produktów, z których wiele ginie podczas tego procesu. Zwolennicy praw zwierząt twierdzą, że takie testy są niepotrzebne i okrutne, podczas gdy zwolennicy testów na zwierzętach uważają, że korzyści dla ludzi przeważają nad kwestiami moralnymi. Alternatywy Jednym z argumentów przeciwko testom na zwierzętach jest to, że często istnieją bardziej akceptowalne alternatywy. Na przykład naukowcy mogą sprawdzić, czy chemikalia podrażnią oczy, używając bogatej w naczynia krwionośne błony wyściełającej jajo kurze, zamiast wystawiać oczy żywych zwierząt na działanie substancji chemicznej. Komórki hodowane w probówce (in vitro) i symulacje komputerowe mogą dać dobry obraz tego, jak zwierzęta i ludzie zareagują na niektóre testy. Przeciwnicy testów na zwierzętach opowiadają się za trzema zaleceniami: zastąpienie (znalezienie alternatywnych metod testowania), redukcja (wykorzystanie testów na zwierzętach tak mało, jak to konieczne) i udoskonalenie (upewnienie się, że testy na zwierzętach są przeprowadzane w najbardziej humanitarny i bezbolesny sposób). Nieznane zmienne Jednak alternatywy dla testów na zwierzętach nie zawsze działają, ponieważ system żywego organizmu może być nieprzewidywalny. Jeśli naukowcy przeprowadzą testy na modelach komputerowych, komórkach wyhodowanych w probówkach lub „organizmach niższych” (takich jak jaja lub bezkręgowce, a nie zwierzęta ciepłokrwiste), mogą nie zobaczyć tak pełnego obrazu wyników badań, jak w przypadku badań na żywych zwierzętach (lub zwierzętach bardziej podobnych do ludzi). Aby w pełni zrozumieć system żywego organizmu, naukowcy muszą w pewnym momencie przeprowadzić testy na zwierzętach. Niepotrzebne okrucieństwo Zwolennicy praw zwierząt twierdzą, że badania na zwierzętach są okrutne i niepotrzebne. Niektórzy łączą testy na zwierzętach z rasizmem lub seksizmem, twierdząc, że wszystkie żywe stworzenia są godne szacunku i że zadawanie zwierzętom cierpienia z jakiegokolwiek powodu jest moralnie złe. Dr Tom Regan, lider ruchu na rzecz praw zwierząt, pisze, że zwierzęta „mają przekonania i pragnienia; postrzeganie, pamięć i poczucie przyszłości ”. Argument, że testy na zwierzętach mogą być konieczne, nie jest usprawiedliwieniem z tego punktu widzenia, ponieważ naukowcy są odpowiedzialni za odkrywanie humanitarnych alternatyw. Większe dobro Zwolennicy testów na zwierzętach twierdzą, że doprowadził on do wielu postępów w nauce, podnosząc jakość życia zarówno ludzi, jak i zwierząt. Testy na zwierzętach pomogły nam opracować szczepionki, operacje, leczenie raka i inne ratujące życie osiągnięcia medyczne. Chociaż testy na zwierzętach mogą powodować ból u kilku zwierząt, wiele osób uważa, że większe dobro ludzkości przeważa nad tymi kosztami.
Szacuje się, że każdego roku do testów naukowych i komercyjnych, w samej Unii Europejskiej, wykorzystuje się około 12 milionów zwierząt. Są one używane między innymi do opracowywania terapii medycznych, testowania leków i kosmetyków. Co ciekawe, takie badania na zwierzętach praktykowane są od co najmniej 2500 tysiąca lat. Testowanie na zwierzętach ma swoich zwolenników, którzy twierdzą, że taka praktyka umożliwiła opracowanie wielu terapii ratujących życie zarówno ludzi, jak i zwierząt i że nie ma dostępnej, alternatywnej metody badania żywego organizmu. Przeciwnicy z kolei twierdzą, że takie eksperymenty są okrutne i nieludzkie oraz, że zwierzęta za bardzo różnią się od ludzi i badania na nich przeprowadzane często dają nieistotne wyniki. Jakie zwierzęta są wykorzystywane w testach? Do testów kosmetycznych większość wykorzystywanych zwierząt stanowią króliki, świnki morskie, myszy i szczury. Psy są często wykorzystywane w badaniach medycznych. Są poddawane szczególnie inwazyjnym testom endokrynologicznym, kardiologicznym i kostnym. Koty są często wykorzystywane w badaniach neurologicznych. Połowa z tych testów może „wywoływać ból lub stres”. W całym szeregu badań wykorzystuje się naczelne inne niż ludzkie, zwłaszcza makaki, pawiany i szympansy. Biorą one udział w badaniach toksykologicznych, reprodukcji i ksenotransplantacji. Od dziesięcioleci taka praktyka jest powszechna na całym świecie i jest akceptowalną metodą testowania składników pod kątem „bezpieczeństwa”, nie tylko na leki, ale także na kosmetyki. Wraz z rozwojem przemysłu kosmetycznego i farmaceutycznego, stale odkrywano nowe składniki i testowano je zanim trafiły do obiegu. W praktyce oznacza to, że bardzo ciężko o produkt, którego ani jeden składnik nigdy nie został testowany na zwierzętach. Testowanie na zwierzętach – argumenty przeciw temu procederowi Istnieje ponad 7000 bezpiecznych składników, z których firmy mogą wybierać do skomponowania swoich produktów. Te składniki nie muszą być poddawane testom, ponieważ udowodniono w przeszłości, że są w pełni bezpieczne. Istnieją alternatywne metody, które sprawiają, że testy na zwierzętach są zbędne. Technologia znacznie się rozwinęła i pozwala używać testów in vitro, modeli komputerowych, a nawet replikować prawdziwe ludzkie organy na mikrochipach. Badania toksyczności substancji na zwierzętach w zasadzie nie mają znaczenia naukowego. Zarówno w przypadku badań medycznych, jak i badań składników kosmetycznych wyniki te nie są dokładne. Dzieje się tak z jednego prostego powodu – ludzie i zwierzęta różnią się od siebie genetycznie. Ważne jest, aby dzisiejsi konsumenci zwracali większą uwagę na to, jakie produkty kupują i jakie firmy wspierają. Wybierając marki wolne od okrucieństwa informujesz marki, że nie tolerujesz okrucieństwa wobec zwierząt. Czy Twój wybór naprawdę robi różnicę? Tak – to konsumenci decydują o tym, czy dana firma utrzyma się na powierzchni czy zatonie. Jeśli wystarczająco dużo osób kupuje produkty marek wolnych od okrucieństwa i bojkotuje te, które nadal prowadzą testy na zwierzętach, oznacza to, że zmiana jest możliwa. Testowanie na zwierzętach – w jaki sposób można na to wpłynąć? Nie powinniśmy się oszukiwać – ciężko jest zmienić cały świat i zachęcić wszystkich producentów do zaprzestania testowania na zwierzętach. Co więcej, ciężko również jest dotrzeć do większości konsumentów, chociaż o okrucieństwie tego typu procederów mówi się od lat. Internet pomaga docierać i edukować ludzi na temat zakulisowych tortur. W sieci dostępnych jest mnóstwo treści wideo, które ujawniają te niegdyś ukrywane praktyki. Wiele z nich wywołuje wśród ludzi wiele różnych emocji, od głębokiego smutku po olbrzymią złość. Jednak pomimo tego, że te obrazki są naprawdę bardzo przykre, pomagają podjąć części osób decyzję o wybieraniu produktów wolnych od okrucieństwa. Jako konsument możesz sięgać po produkty, które mają na opakowaniu oznaczenie „cruelty free”. W ten sposób dokonujesz etycznego wyboru i nie przykładasz swojej ręki do cierpienia zwierząt. Poniżej znajdziesz listę firm (stan na 2021 rok), które testują na zwierzętach. Firmy, które swoje produkty testują na zwierzętach, to: Nivea, Johnson&Johnson, L’Oreal, Procter&Gamble, Yves Rocher, Wella, Valentino, La Mer, Henkel, Kerastase, L’Occitane, Tous, Balenciaga, Victoria’s Secret, Estee Lauder, Paco Rabane, Biotherm, Schwarzkopf, Veet, Vichy, Max Factor, NARS, Chloe, Hugo Boss, Fendi, Benefit, Bobbi Brown, Clinique, LaRoche Posay, Diesel, Givenchy, Lancome, MAC, Old Spice, Revlon, Dior, Clarins, Dolce&Gabbana. Zwierzęta powinny być przyjaciółmi człowieka, a nie obiektem do testów.
Szereg kampanii społecznych apelujących do ludzkich sumień w obronie masowo zabijanych bożonarodzeniowych karpi mamy już za sobą. Jednak zdecydowanie większy festiwal okrucieństwa odbywa się codziennie w czasie testów przedklinicznych, w których cierpią myszy, szczury, króliki czy kury. Ich cierpienie uzasadnia się koniecznością sprawdzenia bezpieczeństwa leków i innych substancji na wiarygodnym modelu badawczym. Czy na pewno ten argument jest słuszny i czy nie istnieje żadna alternatywa dla badań toksyczności na zwierzętach? Stałocieplne, mają podobną budowę narządów wewnętrznych, podobnie metabolizują związki chemiczne, nawet raz w roku mówią ludzkim głosem – powodów, dla których małe ssaki takie jak myszy czy chomiki traktuje się jako podobne człowiekowi, jest z pewnością wiele. Ostatnio pojawiają się coraz częściej doniesienia naukowe, świadczące o tym, że takie podobieństwo może nie wystarczać – „modele zwierzęce” nie zostały nigdy walidowane. Temat braku rzetelnych dowodów na ich niezawodność nie jest jednak tak nagłośniony, jak kontrowersje moralno-etyczne wokół znęcania się nad zwierzętami laboratoryjnymi. Możliwe, iż bardziej opłaca się zrewidować wiarygodność tej metody badania od strony czysto merytorycznej, niż polegać na „sprawdzonych od wieków” procedurach. Niezwykle istotny wydaje się fakt, że aż 90% leków, które pozytywnie przeszły fazę testów na zwierzętach, odpada już w pierwszej fazie badań klinicznych na ludziach. Amerykańska firma farmaceutyczna Pfizer w 2004 roku „utopiła” ponad 2 miliardy dolarów w potencjalnych terapeutykach, które pomagały genetycznie modyfikowanym myszom (i niestety tylko im). Dodatkowo FDA informuje o dziesiątkach przypadków szkodliwego działania farmaceutyków odkrywanych dopiero po wprowadzeniu ich na rynek – w USA co roku około 76,6 miliarda dolarów przeznacza się na leczenie działań niepożądanych, a 100 tysięcy pacjentów umiera z tego powodu. Dlaczego modele zwierzęce zawodzą? Przede wszystkim bierze się to z subtelnych różnic międzygatunkowych, które w niektórych przypadkach powodują drastyczne zmiany w metabolizmie ksenobiotyków. Odmienność przemian metabolicznych przekłada się na różnice efektów wywoływanych u zwierząt i u Homo Sapiens. Paracetamol, popularny lek przeciwbólowy i przeciwgorączkowy, szkodzi kotom, podobnie jak morfina, wywołująca stany lękowe zamiast całkowitego uspokojenia. Świnki morskie nie tolerują penicyliny, a doustne środki antykoncepcyjne wydłużają czas krzepnięcia krwi u psów zamiast działać prozakrzepowo. Wiele chorób cywilizacyjnych w tym: AIDS, Alzheimer, niektóre typy nowotworów, zaburzenia psychiczne i uzależnienia, uznaje się za specyficzne jedynie dla naszego gatunku, a ich odpowiedniki u gryzoni stanowią uproszczony model nie uwzględniający wszystkich czynników środowiskowych. Ponadto dochodzi problem polimorfizmu genów kodujących enzymy (np. geny Cyp P450), które warunkują indywidualną reakcję na dane leczenie – te uwarunkowania osobnicze i zmienność populacyjną trudno jest wychwycić eksperymentując na jednorodnej genetycznie grupie zwierząt. Tak też zdarzyło się w przypadku leku przeciwzawałowego Plawix, na którego nie reaguje średnio co trzeci pacjent. Obecnie ciężko jest oszacować, ile skutecznych leków odpadło z powodu niepowodzeń w testach na zwierzęcych modelach. Taki los mało nie spotkał Lipitor’a, farmaceutyku obniżającego poziom cholesterolu, który nie dawał zadowalających wyników w badaniu na myszach, lecz jego skuteczność „objawiła się” podczas próby na zdrowych ochotnikach. Naukowcy tracą również cenny czas polegając na modelach mysich czy króliczych i wielu okryć można by dokonać znacznie wcześniej. Przykład stanowi postawiona w 1954 roku teza o niewielkim znaczeniu palenia papierosów dla rozwoju raka płuc. Pogląd ten obalono dopiero 30 lat później, gdy poprawiono system urządzeń, których zwierzęta były eksponowane na dym tytoniowy. Szczepionka przeciwko chorobie Heinego-Medina także nie wykazywała skuteczności w eksperymentach na szympansach, jednak testy na komórkach ludzkich udowodniły, iż efektywnie zapobiega ona infekcji wirusem Polio. Powracając do pytania o istnienie alternatywy dla tego typu badań, warto zauważyć, że od 2011 roku ograniczono znacznie testy na gatunkach naczelnych. Zgodnie z zaleceniami Unii Europejskiej większości kosmetyków także nie testuje się już na zwierzętach, więcej uwagi poświęca się badaniom in vitro na ludzkich liniach komórkowych. Intensywnie prowadzone są próby nad innymi modelami badawczymi. Jedną z wielu opcji wydają się być symulacje komputerowe pozwalające na odtworzenie zachowania poszczególnych molekuł w organizmie. Do stworzenia takiego modelu potrzebne będą maszyny o niezwykłej mocy obliczeniowej, lecz obecnie opracowane systemy (np. symulacja zachowania leku we krwi stworzona przez pracowników Uniwersytetu Islandzkiego) osiągają dokładność 50% w przewidywaniu skutków ubocznych u ludzi i ich precyzja nadal wzrasta. Kolejną alternatywą są „organs on chips” – mini-hodowle 3D prowadzone w warunkach niemal identycznymi z tymi, jakie panują w ludzkim ciele. Na specjalnym chipie zaprojektowano między innymi model pęcherzyka płucnego składający się z pneumocytów stykających się z jednej strony z laminarnie przepływającą krwią a z drugiej tłoczonym powietrzem atmosferycznym. Model ten znakomicie sprawdza się w badaniach nad infekcjami dróg oddechowych i ich leczeniem. Środowisko zajmujące się badaniami biomedycznymi jest świadome, że jeszcze przez długi czas, o ile w ogóle, z postępowania przed próbami klinicznymi nie uda się wyeliminować testów na zwierzętach. Obecnie opłaca się rozwijać także inne metody eksperymentalne, ponieważ podnoszą one jakość i wiarygodność uzyskiwanych wyników oraz zapobiegają błędnym inwestycjom czasu i pieniędzy. Bo jeżeli na firm farmaceutycznych nie robią wrażenia emocjonalne argumenty obrońców praw zwierząt, to warto do nich przemówić poprzez ich portfele. Źródła POZOSTAŁE INFORMACJE
testowanie kosmetyków na zwierzętach za i przeciw